Członkowie
Archiwum
Wydarzenia Dołącz do nas!
Home Role-Play
Kim Jesteśmy? Jesteśmy nowo powstałą gildią role-play po stronie hordy.
Nie wymagamy klimatycznych nicków, doświadczenia w role-play, nie mamy też ogranicznika poziomowego. Chcemy tylko chęci, dobrego nastroju i otwartości na innych.
Dlaczego Horda? Ponieważ wiele osób uważa, że role-play istnieje tylko w Przymierzu. A my lubimy wyzwania.
Nie jesteśmy Corvi Tempus, ale chcemy dorównać ich dawnej chwale, a nawet ją przewyższyć!
Zarys Fabularny
Słoneczny dzień, za oknem słychać odgłos kroków osób przechadzających się po Sunwell. Ralaeash relaksuje się w fotelu, który obecnie zwrócony był w stronę, w większej części zakrytego grubą kotara okna, pozwalając leniwym promykom słońca rozświetlać jego bladą twarz. Chwila ciszy i nagłe pukanie do drzwi. Ralaeash podniósł ociężale tyłek z siedzenia, rozejrzał się po pomieszczeniu i wolnym krokiem ruszył w stronę centrum odgłosu rozchodzącego się po pomieszczeniu. Zaraz po dotarciu do celu otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się młody posłaniec. Właściciela domu bardziej zainteresował sam doręczyciel aniżeli korespondencja, która jak zwykle miała się okazać stertą rachunków i bezwartościowych listów, które sporadycznie podsyłają mu znajomi, którzy po prostu nie zrozumieli grzecznej prośby zaprzestania wykonywania owej czynności. Posłaniec poprosił jeszcze Ralaesha o parafkę na odpowiednim dokumencie, po czym odszedł. Elf zamknął drzwi, po czym powrócił na swe wcześniejsze miejsce. Rzucił listy na biurko i sięgnął ręka do zdobionego puzdereczka, w którym trzymał stare, zawinięte w liście zioła, darowane mu przez Trolle, w ramach dowodu przyjaźni. Wyjął jedno, odpalił je, przystawił 'główkę' do ust, a następnie pyknął parokrotnie rozpalając zioła. Aromat był bardzo dobrze wyczuwalny, a że czarno-włosy nie był fanem owej używki zaczęło mu się lekko kręcić w głowie. Kilka kolejnych, mocniejszych pociągnięć i całe pomieszczenie powoli zlewało się w jedno. Nastała ciemność... Quel’Thalas. Siedzący przy biurku elf, który analizuje kolejną dziedzinę magii. W drzwiach stoi bardzo młody Ralaeash. Pomimo swego wieku, był on nad wyraz ambitny i mądry. Dorosły cenił sobie jego zdanie, pomimo różniącego ich czasu życia. -Witaj Ralaeashu. Proszę powiedz mi co sądzisz o dotychczasowych osiągnięciach w obronie naszej stolicy?
Ton wypowiedzianych słów był bardzo spokojny i przyjazny, aczkolwiek oznaczał on jednocześnie, że jakiekolwiek kłamstwo, może się spotkać z surową karą. -Ojcze, to czego dokonałeś, jest naprawdę niesamowite. Nie jeden z nas chwali twe zaangażowanie i pracę włożoną w całokształt. Po tych słowach mężczyzna poderwał się z fotela i uniósł dumnie głowę. Przeciągnął się, a chwilę potem spojrzał ponownie na chłopaka. -Niestety muszę już iść. Książę Kael’Thas mnie wzywa. Najprawdopodobniej ma zamiar pogratulować mi i słusznie nagrodzić, za zabicie niejednego umarłego, należącego do Plagi . Ralaeash, mój synu idź przygotowywać bankiet na moją cześć! Gdy wybrzmiały ostatnie słowa w pokoju zapadł mrok... Następnym obrazem były trzy postacie stojące pośrodku biura. Dwie ubrane nad wyraz bogato i jedna skromnie przyodziana. -Nowy Świat! Inny! Słyszeliście To?! Moja cała praca i poświęcenie zostały rzucone w kąt, niczym śmieć czekający na spalenie! Kurw...! Charias, przyjacielu. Powiedz coś. Czy książę przypadkiem nie oszalał? Co zrobiłem nie tak? Jak to możliwe, że za tyle lat trudów, starań i wyrzeczeń jedyne, co mnie spotkało to, nie zaszczyty i pochwały, lecz odrzucenie i zepchnięcie w cień bez podania sensownej przyczyny? Mężczyzna podniósł głowę, jego spojrzenie napotkało rozgoryczenie przyjaciela. Nim zebrał się on na odpowiedź, do dyskusji włączyła się trzecia postać. -Bracie. Sam dobrze wiesz, że zmienne są plany najważniejszego z pośród nas. Nawet dla nas, najbardziej oddanych i zaufanych dowódców nic nie jest pewne. Wypowiedź ta, zamiast ukoić przyjaciela wzbudziła w nim jeszcze większy gniew. -I kto to mówi!? Ten, który nagle wraz z Chariasem został wybrane by wyruszyć przez Mroczny Portal. Żadne słowa w tej rozmowie już nie padły. Świat znów zawirował. W krótkich migawkach pokazywało się wiele miejsc i twarzy. Po jakimś czasie ukazał się kolejny obraz, który przedstawiał późniejsze wydarzenia, mające miejsce ileś lat po wcześniejszym wspomnieniu. Po poprzednim incydencie, gdy okazało się, że książę chce przyzwać Sargerasa, a część elfów odwróciła się od niego i postanowiła odzyskać ich ukochane ziemie Quel'thalas. Silvermoon zostało odbudowane, lecz Krwawe Elfy nie miały władcy. Wywołała się wojna o władzę pośród najbardziej wpływowych elfów. Sam Lor'themar Theronnie chciał walczyć o zdobycie władzy. Stworzył więc oddział zwany ”Krwawe Smoki”, którego zadaniem była ochrona mieszkańców i unieszkodliwienie potencjalnych niebezpieczeństw. Oddział początkowo składał się jedynie z elfiej, wojskowej elity. Wojna o władzę była krótka i stłamszona dzięki Krwawym Smokom. Głównego prowodyra wojny domowej spotkała za działa sroga kara, jakiej by się nigdy nie spodziewał. Wraz ze swymi poplecznikami, którzy przeżyli po przegranej bitwie, został wygnany. Kilka lat później do Krwawych Smoków dołączył Ralaeash wraz ze swymi przyjaciółmi: Saruto oraz Shaelis. Kierowany własnymi aspiracjami dążył do osiągnięcia niezależności i najwyższego stopnia, a nawet przywództwa. Zajęło mu to wiele lat, lecz jako już dorosły elf, został przywódcą. Oddział zaś został oddelegowany do Orgrimmaru, pod przywództwo samego Thralla, w ramach przypieczętowania sojuszu Krwawych z Hordą. Ralaeash wyruszając z Silvermoon, dumnie zadzierał głowę i ani myślał odwrócić się by spojrzeć na mury okalające jego dom, do którego nie prędko miał powrócić. Obraz ponownie stał się czarny... Krwawy Elf otworzył swe oczy i ujrzał ponownie otaczającą go rzeczywistość. -Mocne to coś. Chyba kolejnego prędko nie zapalę...
Made with Adobe Muse